Tylko na chwilę, ale za to z w wejściem do wody ;)
czwartek, 28 lutego 2008
poniedziałek, 25 lutego 2008
Pokaż, co jesz!
Chciałyśmy rozwiać wszelkie wątpliwości i niedomówienia, co do naszej diety! Odżywiamy się zdrowo - naprawdę się staramy i chyba całkiem nieźle nam wychodzi ;) zobaczcie sami! Ze szczególnymi pozdrowieniami dla naszych kochanych Rodziców!
4.placuszki ziemniaczane "Po prowansalsku"; 5.rosół domowy - gotowany z dużą ilością marchewki, odrobiną cebuli, z lanymi kluskami i również z prowansalską nutą (bazylia zamiast koperku)
4.placuszki ziemniaczane "Po prowansalsku"; 5.rosół domowy - gotowany z dużą ilością marchewki, odrobiną cebuli, z lanymi kluskami i również z prowansalską nutą (bazylia zamiast koperku)
środa, 20 lutego 2008
alle har ret til et fedt køkken*
*każdy ma prawo do zajebiaszczej kuchni !
Rozpoczynamy współpracę z firmą kvik køkkner
Poranek był ciężki 4 rano to nie godzina do wstawania,
później podróż na jutlandię- w daleki gąszcz duńskiego stepu :D
Kvik jest tani, lecz bynajmniej nie wygląda to jak meble Emilka... :) za główny cel postawili sobie dobry dizajn za rozsądną cenę. Mamy miesiąc na zaprojektowanie zajebiaszczej kuchni (systemu) dla małego mieszkania. To przygnębiające ze tu w dani nawet plebs ma prawo do posiadania krzesła Vernera Pantona czy czajniczka Lovegrove'a... pff
ps:
co do konkretów - tematem "rzuconym" przez kvik jest "small world", czyli (jak może nie do końca nazwa wskazuje) "mała kuchnia" ;) chodzi o to, że coraz więcej ludzi żyje w miastach na ograniczonym metrażu w ograniczonej liczbie osób - czyli np singiel albo para bez dzieci. poszukujemy więc nowych rozwiązań i funkcji, a to wszystko ma być skompaktowane. skompaktował nam się też czas na projektowanie, bo musimy ze wszystkim się wyrobić przed świątecznym odlotem, czyli przed 19. marca! trzymajcie kciuki!
ps2:
w sumie 8 godzin podróży pociągiem zaowocowało integracją i może w niedalekiej przyszłości zaowocuje również rozrywką! w każdym razie duńczycy okazali się być zupełnie otwarci, a my przestałyśmy być anonimowe! więc pozdrawiamy jako maggie & dori :)
wtorek, 12 lutego 2008
jak się poruszasz po mieście?
Zapraszamy na wycieczkę kopenhaskim metrem - nie ma kierowcy ani zawiadowcy :) Za to w pierwszym wagonie jest ogromna szyba, przez którą można podziwiać widoki na powierzchni i pod ziemią - jednym słowem rollercoaster w cenie biletu miesięcznego* ;)
*jedyne 980dkk - rozbój w biały dzień! (nawet po podzieleniu przez 2 to nadal bardzo dużo!)
*jedyne 980dkk - rozbój w biały dzień! (nawet po podzieleniu przez 2 to nadal bardzo dużo!)
poniedziałek, 11 lutego 2008
piątek, 8 lutego 2008
Nocna praca się opłaca...
wtorek, 5 lutego 2008
danmarks designskole
Tak wyglądają nasze stanowiska pracy w designskole (dkdsdk) i tak właśnie wygląda w tej chwili Pakilla :) lekkie szaleństwo w oczach za sprawą paru godzin przed kompterem (oczywiście znanej i lubianej marki acme!) ze śmigającym w powietrzu internetem :)
strandboulvarden i odrobina deszczu
Żeby nie było, że u nas ciągle tylko słońce i trawa zielona - przez chwilkę też padało. Oby to się już nie powtórzyło! To właśnie my w okolicy naszej szkoły (dkds.dk) z odrobiną deszczu.
pierwszy weekend w cph
Pierwszy sobotni poranek na duńskiej ziemi przywitał nas zaskakująco przyjemnie - świeciło piękne słońce i nie było najmniejszego śladu deszczu :) a do tego wybrałyśmy się na wycieczkę do naszej przyszywanej duńskiej cioci - Bente Thomsen (na pewno wkrótce zamieścimy jej fotkę), która zaprosiła nas do siebie. Najpierw ciocia razem z wujkiem - Kajem, zabrali nas na wycieczkę na północ pokazać nam duńskie morze, potem była duńska szarlotka, a na końcu kolacja w ich wypasionym duńskim domu. Na pożegnanie dostałyśmy wypasiony ordbog, czyli słownik, oraz bułkę z dżemikiem na niedzielne śniadanie. Pozdrawiamy ciocię Bente!
Niedzielę zaczęłyśmy dość późno i spokojnie, ale za to od podgrzewanej na płycie kuchennej bułki z dżemikiem cioci Bente. Ponieważ znowu świeciło piękne słońce postanowiłyśmy wybrać się na spacer po naszej miejscówce zwanej Horsholm :) okazało się, ż duńskiej miejscowości z parkiem, starym kościołem i resztkami zamku. W okolicy jest też wypasiony duński wiatrak (z małymi łopatkami co prawda, ale jest :)) i może już mniej wypasiona poradnia psychiatryczna. Na koniec należy tylko dodać, że mieszkamy w domu spokojnej starości :) i tak sobie spokojnie zaczynamy żyć w naszyme mieszkamy w wypasionej Horsholmie :)
Taki to był nasz pierwszy wypasiony duński weekend.
Niedzielę zaczęłyśmy dość późno i spokojnie, ale za to od podgrzewanej na płycie kuchennej bułki z dżemikiem cioci Bente. Ponieważ znowu świeciło piękne słońce postanowiłyśmy wybrać się na spacer po naszej miejscówce zwanej Horsholm :) okazało się, ż duńskiej miejscowości z parkiem, starym kościołem i resztkami zamku. W okolicy jest też wypasiony duński wiatrak (z małymi łopatkami co prawda, ale jest :)) i może już mniej wypasiona poradnia psychiatryczna. Na koniec należy tylko dodać, że mieszkamy w domu spokojnej starości :) i tak sobie spokojnie zaczynamy żyć w naszyme mieszkamy w wypasionej Horsholmie :)
Taki to był nasz pierwszy wypasiony duński weekend.
poniedziałek, 4 lutego 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)